Czy chcesz „wolności słowa”, którą Elon Musk obiecuje na Twitterze? Ja również nie

Czy chcesz „wolności słowa”, którą Elon Musk obiecuje na Twitterze? Ja też nie – twitter elon musk ap1 1649157436Zakup Twittera (Akcje Nasdaq Twitter) Elona Muska wywołał najróżniejsze reakcje. Wiele osób wyraziło zaniepokojenie przejęciem przez Muska platformy, którą uważają za kluczową dla dzisiejszego obiegu informacji, podczas gdy inne wierzą w obietnicę przedsiębiorcy złożoną użytkownikom sieci społecznościowej: uczynienia z niej prawdziwej platformy „wolności słowa”. 

W moim domu to ja ustalam zasady

Wśród tych osób wielu to bitcoinowcy, których zasady opierają się na eliminowaniu zaufanych stron trzecich, pośredników i centralizacji – wszystkim tym, czym Twitter nie jest i nie będzie. Nie ma znaczenia, co Musk obiecuje. 

Nie chodzi o to, że on w szczególności nie może lub nie chce tego zrobić (jego motywacje mogą być w pełni znane tylko jemu samemu), ale o to, że taka platforma niekoniecznie odpowiada przesłankom wolności.  

Niezależnie od tego, ile plotek krąży w sieci społecznościowej i jaki jest ogromny przepływ informacji, jakie się tam publikują, nadal jest to platforma należąca do firmy, która ze względu na swój scentralizowany charakter może dowolnie cenzurować. Mają do tego prawo (tak działają firmy i usługi) i robią to tak długo, jak istnieje świat. 

Spójrzmy na Twittera przez chwilę, jakby był moim domem. W tej przestrzeni mogę być otwarty na przyjęcie bardzo szerokiej różnorodności ludzi i ich głosów. Mogę także dać im możliwość wypowiadania się i wyrażania siebie, jak chcą. Ale pozostanie moim domem, według moich subiektywnych zasad. 

Jeśli obrazisz, wynoś się, tylko wolność słowa!

Zawsze istnieje możliwość, że dana osoba powie lub zrobi coś obraźliwego, agresywnego lub po prostu niezgodnego z moimi zasadami; i to mogłoby zmienić moje zdanie na temat wpuszczenia go do mojej przestrzeni. Krótko mówiąc, coś, co sprawiłoby, że poprosiłbym ich o opuszczenie mojego domu. Przyjmijmy to jako moją „zasadę użytkowania” przestrzeni „ekspresji”, która jest moim domem, w tym wyimaginowanym ćwiczeniu. Wszystko staje się bardziej skomplikowane, jeśli dodamy, jak złożona jest wolność słowa. Zwłaszcza, gdy w jego imieniu łamane jest prawo innych do nienaruszania. 

Co zatem gwarantuje, że Musk nie może w pewnym momencie zmienić zdania na temat granic „wolności słowa”, którą – jak twierdzi – chce zagwarantować na Twitterze? Gdzie byłyby granice tej wolności i kto będzie odpowiedzialny za dyktowanie tego, co jest słuszne? Według samego Muska w swojej koncepcji „wolności słowa” po prostu trzymałby się prawa. Ale takie są zasady Ameryki – czy wszyscy przestrzegamy tych samych zasad? Przecież to nadal będzie ich „dom”.

Nie ufaj, sprawdź 

Są tacy, którzy po prostu zakładają, że to, co Elon mówi, że chce, jest tym, co faktycznie zrobi. Wydaje się, a przynajmniej tak mi się wydaje, że tego rodzaju ślepe zaufanie stoi w całkowitej sprzeczności z jedną z najbardziej podstawowych zasad bitcoinerów: nie ufaj, sprawdzaj. 

Ci sami bitcoinowcy polegają na powodzeniu przedsięwzięć Muska i jego łatwym sposobie komunikowania się za pośrednictwem mediów społecznościowych i innych środków, aby mieć pewność, że uda mu się osiągnąć to, co obiecuje. Należy to powtórzyć, biorąc za oczywistość deklarowane przez niego intencje. 

Ale dla mnie pytanie nie brzmi, czy dostarczy, czy nie. Tak, Twitter zawiera głosy milionów ludzi. Prawdą jest również, że szczególnie społeczność Bitcoin jest bardzo silna i głęboko zakorzeniona w tej sieci. Jest to prawdopodobnie najbardziej aktywna i zróżnicowana przestrzeń dyskusyjna dla bitcoinerów. A teraz poświęćmy chwilę, żeby coś rozpoznać: mimo to Twitter nie jest centrum świata, a życie toczy się poza jego granicami. 

Pomimo tego znaczenia, któremu nie można zaprzeczyć, czy my, jako bitcoinowcy, nie powinniśmy jasno powiedzieć, że jest to tylko kolejne narzędzie? Czy nie powinniśmy jasno powiedzieć, że jest ona zasadniczo scentralizowana i że w myśl tej zasady nie można jej uważać za przestrzeń gwarantującą absolutną, ale raczej ograniczoną wolność?  

Czy Bitcoin to tylko forma pieniądza, sieć monetarna, czy też filozoficzne i polityczne podejście do życia? Według mnie Bitcoin to także sposób na zrozumienie świata poza ekonomią. A Twitter, Facebook, Instagram czy jakakolwiek inna sieć nie działa i nie może działać tak, jak by tego oczekiwał bitcoiner. Niezależnie od tego, czy zarządza nimi Musk, czy nie.